piątek, 28 marca 2014

Rozdział 9

Powinnam już zacząć walkę o jakąś uczelnię ale nie miałam na to w ogóle ochoty. Posmakowałam wolności i bardzo mi się to podobało. Siniaki i zadrapania w końcu zniknęły więc bez problemu mogłam chodzić z Emmą na basen, ubierać krótkie bluzki a co najlepsze wyjść do klubu. Taniec i alkohol był czymś co pomagało mi się wyluzować. Piłam na koszt mamy, której w ogóle to nie interesowało do póki się uczyłam. To oznaczało, że niedługo powinnam wziąć się w garść i zacząć na poważnie szukać odpowiedniej uczelni, która chciałaby zrobić ze mnie lekarkę.
Od rana próbował się do mnie dodzwonić Harry. Niby nie miałam ochoty rozmawiać z nim a tym bardziej spotykać się. Przez niego i Zayna moje życie znowu stało się skomplikowane jednak gdzieś w głębi cieszyło mnie to. Ostatni rok był męczący. Wieczne cierpienie było nudzące ale nie potrafiłam inaczej. W końcu mu się udało. Zgodziłam się na spotkanie i to chyba ze względu na to, że doskwierała mi nuda. Nałożyłam na siebie czarne powycierane szorty i bluzkę  a włosy pozostawiłam w artystycznym nieładzie. Nim się obejrzałam auto Stylesa stało zaparkowane pod moim domem.
-Ślicznie wyglądasz- Przewróciłam oczami. To już nie brzmiało tak samo jak kiedyś. Człowiek, który siedział w aucie był mi obcy.
-Dziękuje. Gdzie jedziemy?- Zapięłam pas po czym zaczęłam bawić się palcami. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Jego obecność bardzo mnie krępowała.
-Zabiorę Cię do jednej z moich ulubionych restauracji na obiad. Z tym, że najpierw muszę wpaść jeszcze do mieszkania. Nie masz mi tego za złe?- Skinęłam głową, że nie. Mogłam chwilę poczekać. Nie jestem dziewczyną, którą trzeba traktować jak księżniczkę.
Jak rzekł tak się stało. Znowu byłam w tym mieszkaniu. Z tym, że tym razem nie odwiedzałam swojego zmarłego chłopaka. Lee skończ już! Jak to w ogóle brzmi? Jesteś durna. On żyje...Tylko to już nie jest twój chłopak . Nie miałam nawet zamiaru ukrywać, że jest przystojniejszy niż go zapamiętałam. W dodatku nowe tatuaże sprawiały, że jeszcze stał się przyciągający. Było tylko jedno "ale"....To już nie był mój Josh.
-Poczekasz w mojej sypialni? Na górze. Drugie drzwi na lewo. Ja tylko coś załatwię i możemy jechać- Zgodziłam się. Rozejrzałam się po pokoju. Styl minimalistyczny czyli cały on. Jednak łóżko zachwycało. Było wielkie i wygodne. Czekałam co najmniej godzinę.
W końcu zeszłam na dół.
-Harry! Poddaję się. Nie mam ochoty więcej czekać- Krzyczałam nie mając pewności czy w ogóle jest ktoś w domu. Był....Zayn! Cudownie.
-A co ty tu robisz?- Nawet nie ruszył się z miejsca zapatrzony w laptopa.
-Wyobraź sobie, że jestem! Harry mnie tu przywiózł po czym zniknął- Usiadłam koło niego jak gdyby nigdy nic. Chciałabym mieć w nim kolegę jednak wiedziałam dobrze, że potrafilibyśmy żyć w takiej relacji. Lubiłam nasze spotkania bo do póki nasze usta się nie stykały było całkiem dobrze. To jemu pierwszemu zaufałam, to on już przy pierwszym spotkaniu sprawił, że się otworzyłam. On zmienił moje życie w chaos i to jemu jestem wdzięczna, że w końcu przestałam się zachowywać jak wdowa.
-Jeśli dobrze pójdzie wróci za jakąś godzinkę- Nie dało się ukryć, że był bardzo rozbawiony tą sytuacją. Nie zamierzałam dłużej czekać ale tym bardziej prosić Zayn'a, żeby mnie odwiózł.
-Chyba zauważy, że mnie nie ma. A jeśli nie to poinformuj go, że wróciłam z Lucasem do domu- Jego uśmiech zniknął w sekundzie kiedy wypowiadałam imię.
-Nie ma mowy. Do póki nie nauczysz się bić nigdzie z nim nie będziesz jeździła. Dawno nikt Ci nie zrobił mapy świata na ciele?- Rozbawił mnie i jakoś nie zamierzałam tego ukrywać. "-Spokojnie. Niedługo znikną. Ale popatrz! Ten siniak na przykład wygląda jak Włochy-" Ucałował wtedy każdą z moich ran, siniaków.
-Pogodziliśmy się, nic mi się nie stanie. A po za tym nigdzie nie widziałam ofert nauki samoobrony więc nie mogę spełnić twojego warunku.-Wzruszyłam ramionami. Chciałam wychodzić jednak zaciekawiło mnie to co robił Malik. Przesunął wszystkie meble tak, że środek salonu był pusty po czym stanął na środku.
-Kilka najważniejszych ciosów. Później Cię odwiozę.- Nie wiedząc dlaczego zgodziłam się. Moja pewność siebie szybko zniknęła. Dokładniej w momencie kiedy po raz 3 zostałam powalona na ziemie. Zapamiętując wszystkie ruchy udało mi się powalić jego. Kiedy ja triumfowałam on podciął mnie tak, że wylądowałam obok niego.
-Było dobrze. Ale jedna rada. Jeśli już powalisz kogoś na ziemię to zamiast cieszyć się z chwilowej wygranej po prostu uciekaj- Zmarszczyłam nos. Ale musiałam przyznać, że poprawił mi humor. To było zaledwie kilkanaście minut ale przynajmniej dobrze się bawiłam.
-Leila?!- Usłyszałam z korytarza głos Harrego, który zaraz pojawił się w salonie.
-Co wy robicie?- Wyraz jego twarzy był bezcenny kiedy zobaczył nas razem leżących na podłodze.
-Uczyłam się bić jak prawdziwy mężczyzna- Odparłam dumnie po czym pozbierałam się do wyjścia.
-Jeśli wykorzysta to przeciwko mnie to ty za to odpowiesz Zayn- Wydawać się mogło, że to żart ale widziałam, że nie spodobała mu się cała sytuacja. Zayn zadbał o to by salon wyglądał tak jak wcześniej i chyba zaczął zbierać się do wyjścia, żeby mnie odwieźć ale Harry go ubiegł.
-To jak? Obiad? Wybacz, że musiałaś tyle czekać.- Przytaknęłam pamiętając, że chce o czymś ważnym porozmawiać. Pożegnałam się ze wszystkimi zebranymi, którzy nie wiadomo w jakim momencie się pojawili i wyszłam za moim towarzyszem.
-Lee ty wiesz, że tu nie chodzi o moją zazdrość. Chodzi mi o Ciebie. Mówiłem Ci, że Zayn jest dupkiem, który bawi się z dziewczynami. On jest z Perrie i z tego co wiem to nie chce tego zmieniać jemu jest tak wygodnie. Ale ja nie chce, żebyś stała się jego kolejną zabawką. Proszę Cię uważaj- Widziałam jak bardzo się o mnie troszczy i byłam mu wdzięczna. Oczywiście, że nie zapomniałam o Perrie. Byłam jedną z dziewczyn, które powinna nienawidzić choć wiedziałam, że i tak kilka pocałunków, które łączyło mnie z jej chłopakiem było niczym w porównaniu do tego co robił z resztą. Harry ciągle coś mówił ale w jednej chwili zamilkł a na jego ustach pojawił się sztuczny uśmiech. Gdy spojrzałam na parking przed domem zrozumiałam. Zbliżała się chwila, której się obawiałam. Miałam stanąć twarzą w twarz z nikim innym jak Perrie. Nienawidziłam kłamstw i zdrad dlatego też nawet nie wyobrażałam sobie, że będę musiała z nią kiedyś porozmawiać. Popatrzyłam błagalnie na Stylesa ale zupełnie to zignorował.
-Harry! Jak ja Cię dawno nie widziałam.-Dziewczyna rzuciła mu się na szyję ale gdy tylko mnie dostrzegła od razu się odsunęła.
-Wybacz mi. Zrobiłam to odruchowo. Jestem Perrie- Ja mam Tobie wybaczać?! To ty mi wybacz! Uśmiechnęłam się słabo, przedstawiłam się i poczułam się skrępowana. Była taka piękna, miała cudowne oczy, idealną sylwetkę. Byłam przy niej małą, szarą istotką. Nie musiałaś być wyjątkowa Lee! Pobudka! Byłaś tylko zabawką.
-Jestem w ciąży!- Wmurowało mnie w ziemię. Przetwarzanie informacji...Co kurwa?! Jak to? Ona w ciąży z Zaynem?  Nie wiem dlaczego ale poczułam się zawiedziona.
-Na prawdę? Moje gratulacje! Zayn będzie szczęśliwy
____________________________
Musicie mi wybaczyć, że tak dawno nic nie dodawałam :(
Mnóstwo zajęć, lekcji, nauki i w dodatku brak weny sprawiły, że nie dałam rady nic napisać. Rozdział tworzył się co najmniej tydzień :(
Obiecuję, że szybko dostaniecie kolejny. Tak w nagrodę :) I obiecuję, ze dużo się będzie działo!