środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 5

-Oh błagam Cię Leila- Ton jego głosu był poważny.
-Ja... Nie. Nie zamierzałam. Po prostu rozważam wszystkie rozwiązania zakończenia moich problemów. Odkąd pojawił się on. Jak ja właściwie powinnam go nazywać? Odkąd się pojawił wszystko się zmieniło. Wiem, że sytuacja w której mnie teraz zobaczyłeś wygląda dziecinnie. Ale ja nie wiem co mam robić. Jestem młoda a w moim życiu już jest chaos z którym sobie nie radzę. Więc co się ze mną stanie jak wkroczę w dorosłość? Dzięki Joshowi....Dzięki Harremu stałam się dojrzała ale to jeszcze nie jest to. Dlatego nie potrafię zrozumieć co się stało. Ja go na prawdę pokochałam. Był jedyną osobą w moim życiu która miała dla mnie znaczenie. Liczyłam, że będzie ze mną zawsze. Chciałam, żebyśmy byli dla siebie wsparciem, pocieszeniem. Czy to złe? Ja za bardzo pragnęłam? Czy los chciał mnie ukarać?- Nie oczekiwałam jakiejkolwiek odpowiedzi. Usiadł obok, mocno mnie do siebie przytulił. Tak, to było miłe. Ale to zbyt mało.
-Jeśli potrzebujesz pomocy nie zawahaj się o nią poprosić. Jestem tuż obok i nie zostawię Cię z tym samej. Ja też Ci namieszałem w życiu i nie zamierzam teraz nigdzie znikać. Chcę Ci pomóc i nie będziemy do tego potrzebowali takiego gówna jak żyletka...Masz takie piękne ciało. Nie szpeć go niepotrzebnymi bliznami.-Wypowiadając te słowa pocałował moje nadgarstki.
-Lucas wystarczająco je oszpecił- Próbowałam się uśmiechnąć, cokolwiek. Nie chciałam, żeby panowała taka smutna atmosfera. On natomiast rozpiął moją bluzę, podciągnął koszulkę.
-Ekhm?- Zaśmiał się po czym delikatnie zaczął obrysowywać palcem niektóre rany.
-Spokojnie. Niedługo znikną. Ale popatrz! Ten siniak na przykład wygląda jak Włochy- Zaczęłam się śmiać, zbliżył swoją twarz do mojego brzucha. Moje serce stanęło. Poczułam jego delikatny zarost a chwilę później muskał ustami wszystkie rany. Taki idealny facet...Co on robił w moim domu? I czemu ja nie korzystałam? W końcu się podniósł. Spojrzał mi w oczy. Oboje wiedzieliśmy czego chcemy. A przynajmniej ja wiedziałam. Pragnęłam go. On chyba też bo momentalnie wpił się w moje usta. Jednak pocałunek nie trwał długo. Przeniósł się na mój policzek, szczękę, szyję. Mimowolnie wydałam z siebie jęk zadowolenia co usłyszał i bardzo mu się spodobało. Ale Leila jest nienormalna i miłą atmosferę musi zawsze zepsuć. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam się śmiać.
-Zdecydowanie musisz się ogolić- Słysząc te słowa, dołączył do mnie. Rzeczywiście pomógł. Zapomniałam o tym wszystkim choć na chwilę.
-Dziękuje Ci Zayn. Dziękuje za wszystko. Nie wiem co by się stało gdyby nie ty...-Dostał buziaka w policzek mimo, że dobrze wiedziałam, że nie tego oczekuje.
-I tak zabije tego gnoja. I twoje proszenie nic nie zmieni- Przewróciłam oczami. Nie miałam ochoty na kłótnię ale i tak postawię na swoim. Nie potrafiłabym skazać nawet najgorszego wroga jakim był Lucas na śmierć. Co to, to nie!
Ułożyłam się do snu. Chłopak oplótł swoje ręce wokół mojego brzucha, przyciągnął mnie do siebie a głowę ułożył na ramieniu.
-Zayn? Opowiesz mi coś o sobie?- Odwróciłam się, do niego. Oparłam się o jego klatkę piersiową, spoglądałam w jego oczy. Ten jeden raz nie wyrażały żadnych uczuć.
-Co mam Ci powiedzieć? Domyślam się, że nie masz na myśli ulubionego owocu, koloru czy warzywka. Chcesz czegoś o moim życiu? Ojca nigdy nie poznałem. Zmarł gdy matka zaszła w ciążę. Później poznała innego faceta, urodził się Tayler i Safaa, która razem z mamą rok temu zginęła w wypadku. Jako, że jestem pełnoletni wziąłem Taylera do siebie bo jego ojciec nie wykazał z siebie krzty zainteresowania. Znalazłem tu pracę więc się przeprowadziliśmy. Jakoś godziłem to ze sobą. Było w porządku ale on wymyślił sobie cudowny plan na życie i zaczął zarabiać u Harrego. Wplątał w to i mnie bo chcąc mieć na nim oko zacząłem się tam kręcić. Pomagam im od czasu do czasu w sprawach informatycznych ale.... nie zarabiam w ten sposób. Jestem inny. Przy mnie nie musisz się o nic bać. Nie ukrywam, że w moim życiu było wiele kobiet ale to się zmieniło. Nie chcę już tak żyć. Jesteś taka marudna i denerwująca a w dodatku zjadłaś ostatnie ciastko! Udajesz, że Cię nie pociągam, zachowujesz jakiś chory dystans ale lubię to, że jesteś inna. To ty mnie zmieniasz.- Nie wiedziałam jak mam zareagować.Tym razem w jego oczach był smutek, żal i cierpienie. JA DENERWUJĄCA?! Dobra, dobra Lee. Nie udawaj zaskoczonej. Ty sama siebie potrafisz denerwować.
-Hmm..To ciastko było na prawdę dobre- Przygryzłam wargi. Zbyt wstydliwe było przyznanie, że mnie pociąga. Od razu się rozpromienił. Wahania nastroju? Nie bądź podła! To musi być dla niego ciężki temat. Karcę samą siebie w myślach? To normalne?...A no tak. Ja rozmawiam ze sobą. Więcej pytań nie ma.
-Chcę rewanżu. Nic o Tobie nie wiem Leilo...- Powiedział na tyle poważnie ile potrafił. Jakoś mu nie wyszło.
-Urodziłam się w Nowym Yorku, było dobrze do czasu aż ojciec stracił pracę. Pił i bił. Na mamę bał się podnieść rękę ale ze mną nie było problemu. Miałam zaledwie 6 lat więc nie mogłam się obronić. Mama wyuczyła mnie na pamięć drogi do babci i w momencie kiedy on wychodził do baru ja uciekałam. Kiedy zauważył, że nie ma na kim się wyładowywać obrał inną metodę. Rano kiedy byłam w przedszkolu a mama w pracy kupował sobie alkohol, pił do lustra a jak wracałyśmy korzystał. Któregoś dnia babcia odebrała mnie i zabrała do domu. Ojciec zarzekał się, że jest trzeźwy i nie zrobi mi krzywdy. Mówił prawdę ale jak tylko drzwi się zamknęły wyciągnął alkohol. Jak  zaczął działać....Boże nie zapomnę tego strachu kiedy....Mama wróciła w dobrym momencie. Nic się nie zdążyło stać ale zadzwoniła po policję. Później rozwód i te sprawy. Obiecywał, że się zmieni, że znajdzie prace, że zapisze się na leczenie. Słowa dotrzymał ale mama nie chciała już do niego wracać. Ułożyłyśmy sobie życie w Bostonie. Odkryłam swoje pasje, mama znalazła sobie nowego partnera i poczułam, że im przeszkadzam. Uznałam to za dobry czas by się usamodzielnić i tak wylądowałam tutaj.- Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy, nie po tym co usłyszał. Wstydziłam się swojej przeszłości dotychczas wiedział o niej tylko Josh. Harry.
-Jakie pasje odkryłaś?- Chciał mnie jakoś zagadać?
-Taniec, fotografia, pływanie. Uwielbiałam sposób w jaki ciało poruszała się podczas pływania czy tańca.To mi dawało wytchnienie, spokój, zadowolenie. A to małe cudo które utrwalało najlepsze momenty w moim życiu sprawiało mi wiele radości. Odkąd tutaj jestem jakoś nie mam na to wszystko czasu- Ziewnęłam. Nie miałam ochoty na sen, chciałam z nim rozmawiać całą noc ale wyczułam, że nie wie jak na to wszystko reagować. 
-Ktoś tu jest zmęczony.. Dobranoc księżniczko- Uśmiechnęłam się. Jakkolwiek by mnie nie nazywał w jego ustach wszystko brzmiało tak....miło i uroczo. Pocałował mnie w czubek nosa.
-Dobranoc- Po chwili odpłynęłam w sen.
Obudził mnie budzik. Grrr. Leżałam do czegoś przytulona ale nie byłam pewna czym jest "to". Rano nie funkcjonuje najlepiej.
-Gdzie sie wybierasz?- Zayn przyciągnął mnie do siebie. Prawie o nim zapomniałam. 
-Istnieje jeszcze coś takiego jak szkoła- Udałam zaskoczoną, cicho zaśmiałam się po czym zgarnęłam swoje ciuchy.
-Istnieje jeszcze coś takiego jak wagary kujonie. Chodź spać!- Rzucił we mnie poduszką.
-O nie, nie, nie. Wstawaj. Nie ma tak łatwo! To jest ostatnia klasa. Zamierzam pokazać, że potrafię przychodzić na wszystkie lekcje- Po tych słowach mnie wyśmiał. Sięgnęłam po ciuchy, wzięłam szybki i zimny prysznic. Ubrałam spódniczkę do tego czarną bluzkę z odwróconym krzyżem, kilka bransoletek, delikatny makijaż. Malika znalazłam dopiero w kuchni.
-Gotowa!- Sięgnęłam po jabłko i torbę. Choć raz nie będę spóźniona.
-Ślicznie wyglądasz- Musiałam jakoś wyeksponować nogi i twarz bo brzuch i plecy do niczego się nie nadawały. Już nie mówiąc o tym, że ból uniemożliwiał mi normalne ruchy.
Uwielbiałam czerwiec. Semestr letni powoli dobiegał końca. Tak! To oznaczało wakacje.
Kiedy staliśmy przed budynkiem sprawdziłam plan zajęć po czym wydałam dźwięk niezadowolenia. Angielski pierwszą lekcją. Miłość... A fe. Poważnie Lee? Teraz brzydzi Cię miłość? A tak. Zapomniałam, że facet zrobił Cię trochę w chuja. Wybacz mi... Dasz radę. To tylko godzina, ty jesteś silną dziewczynką. Potrafisz mówić o miłości.
Zayn jak prawdziwy gentleman ustąpił mi w drzwiach. Jeszcze dwa tygodnie temu miałam go ochotę zabić. Co się zmieniło? A tak...Pokazał mi prawdziwego siebie.
Zajął miejsce za mną i Emmą.
-Lee jak dobrze Cie widzieć! Musimy porozmawiać- Spojrzałam jak promienieje.
-Ahaa, racja. Masz przejebane.- Gdyby mój wzrok mógł zabijać już leżałaby martwa. Nasłała na mnie Lucasa...jak mogła? Usłyszałam cichy śmiech Malika. Tak. On też by leżał martwy.
-Dobrze moi drodzy! Francesco Petrarca a dokładniej jego sonet "Jeśli nie masz miłości". Jest ktoś chętny by omówić pierwszą zwrotkę?- Przewróciłam oczami. Zero chętnych. Poważnie? To przecież jest banalne.
Jeśli nie masz miłości, cóż jest, co ja czuję?
Jeśli miłość jest, co to przebóg takowego?
Jeśli dobra, skąd skutku nabywa tak złego?
Jeśli zła, czemu sobie mękę tak smakuję? 
-To proste podmiot zastanawia się co czuje człowiek który nie ma w sobie miłości, a jeśli miłość jest to dlaczego jest taka wyjątkowa. Skąd bierze się zły skutek i dlaczego mimo wszystko tak smakuje.
-A potrafisz mi odpowiedzieć na te pytania?- Uniósł głowę znad książki.
-Są retoryczne ale zawsze można spróbować. Miłość jest ale czy można ją wyrazić słowami? To uczucie jest tak wyjątkowe, że nic nie może go opisać. Dlaczego? Bo daje nam szczęście, błogi stan. Zakładając, że trwa minutę a cierpienie godzinę warto próbować? To jest to zło... Bo mimo wszystko partner zawsze może zranić. Są przeszkody nie do pokonania. W miłości nie chodzi o tylko o fizyczność. To nie są tylko pocałunki i dotyk. Nie tylko to sprawia, że człowiek ma gęsią skórkę. W drugiej osobie trzeba mieć partnera, kogoś kto będzie nas wspierał bez względu na wszystko, kto będzie nas rozumiał. Rozmowy, kłótnie, dzielenie się poglądami, pasją..Po za tym świadomość, że jest ktoś kto kocha bezgranicznie, jest gotów oddać życie za ukochaną... Że znaczysz dla niego wszystko. Dlatego też tak smakujemy sobie miłość. 
-Należy Ci się ocena- Tak, cieszę się. Czujecie sarkazm? Nie zależało mi na wynagrodzeniu. Dużo wysiłku włożyłam w tą wypowiedź i nie mam tutaj na myśli mózgu. Słowa płynęły z serca.
-Podoba mi się jak mówisz o miłości- Jego ręce oplotły moje biodra gdy tylko przeszliśmy przez próg klasy.
-Nudniejszych tematów nie mógł wybrać. -W tym momencie zadzwonił telefon Zayna. Odsunął się a ja skinęłam głową, że poczekam. Rozmowa była krótka, kończył ją podchodząc do mnie, przytakując, że zaraz po szkolę się u kogoś stawi. Myślałam, że się umówiliśmy...No trudno.
-Nie patrz tak na mnie. Obiecałem, że się spotkamy? Słowa dotrzymam.- Włożył kosmyk moich włosów za ucho. Nie było go na ostatniej lekcji. Jak się domyśliłam załatwiał swoje sprawy. W trakcie długiej przerwy trochę powydzierałam się na Emmę ale jak się okazało ona nic nie wiedziała. On sam to uknuł. Przeprosiłam ją za wybuch. Ze szkoły wyleciałam jak na skrzydłach. Już na mnie czekał.
-Gdzie jedziemy?- Przewrócił oczami.
-Nie musisz wszystkiego wiedzieć- Mrugnął. Na prawdę mógł to sobie darować. Dotarliśmy w nasze miejsce, oczywiście o idealnej porze dnia. Było pięknie. Chłopak przygotował dla nas posiłek.
-To jeszcze nie koniec!- Zaskoczył mnie. Wyciągnął z auta lustrzankę.
-Należała do mnie ale to dla mnie zbyt skomplikowane. To znaczy złapać ten idealny moment i stworzyć coś na co dałoby się patrzeć.- Zaśmiałam się.
-To nic trudnego- Po chwili skupiłam się na swojej pasji i wyszło coś co bardzo mi się podobało. Na koniec ustawiłam samowyzwalacz i przesunęłam się do Zayna. Sądziłam, że będzie to zwyczajne zdjęcie ale gdy aparat odliczał ostatnie sekundy przyciągnął mnie do siebie łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku. Nie ukrywam, że to zdjęcie podobało mi się najbardziej...
 _____________________________________
Turututu...Wiecie, że nigdy nie może być zbyt pięknie? Hehehehe.. 
Mało z siebie dałam w tym rozdziale ale nie chciałam by był ani za długi ani za krótki, żebyście mieli niedosyt... Przedobrzyłam. Nie wyszło najgorzej ale, ale, ale. Chciałam to dodać. Mam już opracowane dwa kolejne rozdziały ale za cholerę czasu, żeby je napisać oprócz dzisiejszej lekcji z przedsiębiorczości. 
Na asku padło pytanie kogo wybierze Leila: Zayn czy Harry. Jak myślicie ten rozdział to odpowiedź? :3
Tak po za tym to mam głowę w dupie, musicie mi wybaczyć. Małe niedociągnięcie z mojej strony w ostatnim rozdziale: główna bohaterka ma 19 lat, nie 17. Dopiero dzisiaj zorientowałam się, że zrobiłam taką gafę :( Wybaczcie... 
Już zostało to poprawione. 

5 komentarzy:

  1. Yeaaah ! Wybierze Zayna <3 Ja to czuję ! :D Kocham twój styl pisania i ten pomysł i wgl mmm jest boskie ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Oby Zayn. Mam taka nadzieje ^ ^ Swietne opowiadanie! Zostaje na dluzej~

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten moment, kiedy Leila mówi o miłości <33. Boskie ;*.!

    OdpowiedzUsuń
  4. Musi wybrać Zayna :< Ale.....ciekawość mnie zżera jak by to było z Harrym. Dawaj NN

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne, po prostu cudowne ! xxxx

    OdpowiedzUsuń